magdasiemieniec.weebly.com/jak-si281-uczy263/opowiesc-o-pierwszych-dwoch-latach-w-dwujezycznosci-zamierzonej-podsumowania-czesc-2No to przyszedł czas na klucz programu, czyli co dokładnie moje dziecko potrafi w wieku 2 lat. Jeśli trafiasz na ten artykuł jako pierwszy z mojej serii o dwujęzyczności, to zapraszam Cię również to rzucenia okiem na poprzednie 2 części:
1. Skąd u mnie pomysł i strategia wychowania dwujęzycznego: tutaj. 2. Co dokładnie robiłam przez 2 lata życia mojej córeczki i jakie to dało efekty: tutaj 3. Nagranie na żywo z mojego fanpage'a o moich doświadczeniach z perspektywy mamy: tutaj. Nie jestem specjalistą i zdecydowanie nie potrafię wyłapać wszystkich szczegółów i niuansów, więc poniżej prezentuję po prostu to, co sama byłam w stanie zaobserwować. Porównanie umiejętności językowych Pierwsza rzecz, która od razu rzuca się w oczy (i uszy) to fakt, że Ania zdecydowanie lepiej radzi sobie z gramatyką języka polskiego niż angielskiego, czego nie można powiedzieć o zasobie słownictwa. Przygotowując się do napisania tego artykułu przez kilka dni przed urodzinami Ani wpisywałam w excelu nowe słowa jakich użyła samodzielnie (czyli nie powtarzając po nas) i które były adekwatne do kontekstu. Po 4 dniach robienia notatek zaprzestałam, bo nie nadążałam. Tych słów jest pewnie więcej, ale porzuciłam notowanie w momencie “naliczenia” 339 słów w języku polskim i 387 w języku angielskim. Nie uwzględniałam wyrazów dźwiękonaśladowczych (hau hau, bam!, etc.) ani rozróżnienia ze względu na formę: jeśli Ania powiedziała “Ania siedzi” i “Miśku siadaj”, notowałam tylko czasownik “siedzieć”. Oczywiście, słów polskich jest pewnie więcej, bo w komunikacji ze mną używa głównie języka angielskiego, a ja nie chodziłam za nią jakoś specjalnie z notatnikiem, żeby podsłuchiwać jej rozmowy z innymi członkami rodziny. Jeśli chodzi o słownictwo, to większość z tych słów to ekwiwalenty i niewiele jest takich, które zna tylko w jednym języku. Jednocześnie - mimo znajomości danego słowa zarówno po polsku, jak i po angielsku - przez dość długi czas wybierała tylko jeden język, np. bez względu na to czy rozmawiała ze mną czy mężem, nogi zawsze były nogami (“Mama, cover nogis”), ale już brzuch to zawsze ‘belly’ (“Tata, patrz! Belly golas!”). Teraz, kiedy piszę ten tekst, zdecydowanie jest coraz mniej mieszania i Ania coraz bardziej trzyma się języka swojego rozmówcy. Warto też dodać, że zauważyłam, że przy uczeniu się nowych słów, chętniej powtarza te w języku polskim. Przykład: ostatnio podczas sesji z kartami do czytania, stanęła na dwóch kartach i kolejne dwie wzięła do ręki, udając, że jeździ na nartach. Powiedziała przy tym “Ania sleigh”. Byliśmy z mężem razem z pokoju i zaczęłam jej tłumaczyć, że to nie “sleigh”, tylko “skis”. Mąż się wtrącił, że nie sanki, tylko narty. Ania wcześniej kilka razy powtórzyła po mnie “skis”, ale kiedy usłyszała od męża o nartach, natychmiast przerzuciła się na powtarzanie słowa po polsku. Język polski W drugim roku życia zdecydowanie zaczynamy wkraczać w fazę zdań dłuższych niż dwuwyrazowe. “Babcia, czytaj!”, “Ania siedzi/leży/bawi”, “Tati, szukaj mnie” mamy już całkiem nieźle utrwalone, a powoli Ania zaczyna budować dłuższe wypowiedzi. “Miś gra w piłkę”, “Tata weź piłkę”, “Ania siedzi na podłodze” to osiągnięcia ostatniego tygodnia przed 2 urodzinami. Całkiem nieźle radzi sobie zaimkami wskazującymi (ten, ta, tu, tam), a także z końcówkami w zależności od rodzaju rzeczownika (“mój misiek”, “moja mama”) - zarówno w przypadku zaimka “mój”, jak i w użyciu przymiotników (“duża wieża”, “pyszny obiad”). Jednocześnie, Ania ciągle mówi o sobie w 3 osobie (“Ania je” zamiast “jem”), a także dość dziwnie stosuje przeczenia - zamiast powiedzieć, że Ania czegoś nie lubi lub że coś nie jest dobre mówi “Ania lubi nie”, albo “dobry nie” (a w zasadzie “dobji nie” ;)). Jeśli chodzi o wymowę, trudno mi ocenić - naprawdę dużo są w stanie zrozumieć osoby postronne, które nie mają z nią kontaktu na co dzień. Ania ma dość dźwięczny i czysty głos, więc wszystkie dźwięki są dość łatwe do usłyszenia. Zamiast “r” i ‘l’ często mówi ‘j’ (na przykład to sławetne “hujjja” zamiast hurra - za co zresztą obwiniam książeczki dla dzieci, bo nikt normalny w rozmowie nie używa słowa “hura”, no i ostanie “hujać” zamiast hulać - dzięki, mamo!), lub ignoruje trudne zbitki spółgłosek, np. “dotoj” zamiast doktor. Są również takie słowa, gdzie wymawia tylko ostatnie sylaby: “puga” zamiast papuga, “molot” zamiast samolotu, albo “wijać” zamiast zawijać, ale to są raczej słowa, które zna już od dłuższego czasu i jest przyzwyczajona tak je wymawiać. Nowe wyrażenia jest w stanie powtórzyć w całości i tak się ich uczy. Język angielski W porównaniu do języka polskiego, angielski zdecydowanie zostaje w tyle, szczególnie, jeśli chodzi o gramatykę. Ania buduje zdania najczęściej dwuwyrazowe - jeszcze niepoprawnie - “Ania sleeping” (zamiast “Ania is sleeping”), “Groke, sit, horse!” (chodzi o “Groke wanted to sit on a horse”). Kiedy w ten sposób wypowiada niepoprawne zdania, ja po niej powtarzam, prezentując już zdanie poprawne. Jak pisałam wcześniej - zasób słownictwa ma naprawdę niezły, ale operuje nim jeszcze w bardzo podstawowy i ograniczony sposób. Z drugiej strony: doskonale rozumie wszystkie komunikaty w języku angielskim, jest w stanie również podążać za treścią historyjki w książce. Trudno mi w tej chwili oceniać jej wymowę i akcent - to wszystko się jeszcze kształtuje i mocno zmienia (zresztą w języku polskim tak samo) - ale ładnie wymawia zbitkę “th”, dyftongi i większość dźwięków samogłoskowych. Z pewnością zakumała tworzenie liczby mnogiej przez dodanie -s do rzeczownika (nawet polskiego, jak w przytaczanych już “nogis”), a także dodawanie -‘s kiedy mówimy, że coś jest czyjeś (“Babcia’s slippers”). Nie umie jeszcze operować zaimkami dzierżawczymi, więc nie mówi, że coś jest “my”, czy “mine”, tylko, że jest “Ani’s” (co oczywiście stanowi przykład mieszania języków). Mieszanie i przełączanie się między językami Nigdy nie miałam wątpliwości, że moje dziecko wie, z którego języka korzysta w danym momencie. Paradoksalnie (jeszcze) tego mieszania wcale nie jest dużo. Przykład: pracuję w pokoju, ale słyszę jak moja mama mówi do Ani “Ania, wołaj mamę na zupę”. Ania wchodzi i mówi do mnie “Mama, c’mon! Soup!”. Warto też zaznaczyć, że czasami wychowanie dwujęzyczne “udziela się” otoczeniu. Kiedy jestem sama z Anią i jeszcze jedną osobą, często ta osoba również miesza przy nas języki. W grudniu fajnie mogłam to zaobserwować, kiedy pomieszkiwał u nas mój brat. Czasami rozmawiał z Anią po polsku, a czasami po angielsku. Mam wrażenie, że moja córeczka sobie zakodowała, że “anki” (uncle) jest wielojęzyczny i ładnie się dopasowywała do sytuacji. Kiedyś byłam świadkiem rozmowy: Ania: Uncle! Doggy! Uncle: Co? Ania: Piesek! Z ostatnich miesięcy mam również fajny przykład od mojej mamy. Kiedy były z Anią same, podczas obiadu wylało się Ani trochę zupy na stolik. Ania zaczęła “coś” babci intensywnie tłumaczyć: Ania: “Babcia, clean, clean!” Babcia: ?? Ania: Clean! Clean, clean! Babcia: Aniu, ale co to znaczy po polsku? Ania: Wycierać! Generalnie ogromnie się cieszę tym okresem rozwoju mowy - to bardzo fajnie podkreśla charakter i sposób myślenia malucha. Obserwowanie tego, jak buduje zdania, mimiki twarzy i tych wszystkich dramatycznych gestów (na przykład kiedy ugina nóżki w kolankach, rozkłada teatralnie rączki i wola kota “Kuciuuunia, chodź do nas! Chodź do nas teraz! Kuuuciuuunia!”). Jeśli udało Ci się przebrnąć przez wszystkie 3 wpisy (oraz video) podsumowujące pierwsze 2 lata moich starań, to wiesz, że wiele rzeczy mogłam zrobić lepiej. Ja też to wiem i już zaczęłam wprowadzać zmiany, które - mam nadzieję - wkrótce pozwolą angielskiemu trochę dogonić język polski w otoczeniu językowym mojego dziecka. Mimo tej trochę gorzkiej pigułki na koniec, ogromnie się cieszę, że doprowadziłam to podsumowanie do końca - wielu rzeczy mogłabym sobie nie uświadomić, gdybym nie zdecydowała się ubrać tego wszystkiego w słowa i przelać na wirtualny papier. Ale żeby nie skończyć tego tekstu tak ponuro - już nie mogę się doczekać kolejnych smakowitych i przekomicznych kąsków językowych, które za chwilę wyprodukuje mój mały (prawie) dwujęzyczny cud.
0 Comments
Leave a Reply. |